[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Isaak AsimovBIERZE SI� ZAPA�K�...T�umaczy�: Jacek ManickiHTML : SASICKosmos by� czarny; czarny w kt�r�kolwiek strono by spojrze�. Wok� nie by�owida� nic, ani jednej gwiazdy.Dzia�o si� tak nie dlatego; �e gwiazd tam nie by�o.Na sama nawet my�l, �e mo�e nie by� gwiazd, dos�ownie �adnych gwiazd, Per Hansonodczuwa� przenikaj�cy go do g��bi dreszcz. By� to stary koszmar drzemi�cy gdzie�w pod�wiadomo�ci, tu� pod .pow�oka m�zgu ka�dego , pilota dalekiego zasi�gu.Sk�d, wykonuj�c skok poprzez wszech�wiat tachionowy, mo�ecie mie� pewno��, gdzienast�pi wyj�cie z niego? Sterowanie poborem energii w funkcji czasu mo�e by� takprecyzyjne, jak sobie tylko �yczycie, a wasz Termoj�drowiec mo�e by� najlepszy wca�ym kosmosie, ale zasada nieoznaczono�ci jest nieub�agana i zawsze istniejeprawdopodobie�stwo rozrzutu.A je�li ju� chodzi o tachiony, to chybienie o w�os mo�e oznacza� tysi�c lat�wietlnych.C� zatem, je�li wyl�dowali�cie nigdzie, a chocia�by tak daleko od gdziekolwiek,�e nic na �wiecie nie pos�u�y wam za wskaz�wk� przy ustalaniu w�asnegopo�o�enia, a tym samym nic nie wska�e nam drogi powrotnej do gdziekolwiek?To niemo�liwe, m�wili m�drcy. Nie ma we wszech�wiecie miejsca, z kt�rego nieby�oby wida� kwazar�w, a wed�ug nich zawsze mo�ecie okre�li� swoje po�o�enie.Poza tym szansa, �e w nast�pstwie zwyk�ego Skoku zostaliby�cie, za spraw�czystego przypadku, wyniesieni poza granice galaktyki, ma si� tak jak jeden domiliona, a na odleg�o��, powiedzmy, Mg�awicy Andromedy, czy Maffei 1, mo�e nawetjak jeden do kwadryliona.Nie, nie bierzcie tego pod uwag�, m�wili m�drcy.Tak wi�c, kiedy statek wychodzi ze Skoku i powraca z pe�nego przedziwnychparadoks�w �wiata szybszych od �wiat�a tachion�w do dobrze nam znanejprzestrzeni tardionowej, to gwiazdy musz� tam by�. A je�li nawet ich nie wida�,to wiadomo, �e znajdziecie si� w ob�oku py�u kosmicznego; to jest jedynewyja�nienie. Istniej� w galaktyce naszej, czy te� dowolnej galaktyce spiralnejrejony zapylone, takie jakie kiedy� wyst�powa�y na Ziemi, gdy by�a ona jeszczejedynym domem ludzko�ci, a nie jak obecnie otaczanym pieczo�owita opiek�eksponatem muzealnym o kontrolowanej pogodzie, na kt�rym �ycie znajduje si� podochron�.Hanson, wysoki i pos�pny m�czyzna, by� starym wyg� i czego o statkachhiperprzestrzennych, przemierzaj�cych wzd�u� i wszerz galaktyk� i przyleg�e doniej rejony, nie wiedzia� on pomijaj�c to co w tajemnicy utrzymywaliTermoj�drowcy - czeka�o jeszcze na zbadanie. By� teraz, tak jak lubi�, sam wkabinie kapita�skiej. Mia� tu pod r�k� wszystko, co potrzebne by�o do nawi�zania��czno�ci z ka�dym na pok�adzie, oraz do uzyskania dost�pu do dowolnegourz�dzenia �ub przyrz�du. Podoba�a mu si� taka niewidoczna obecno��.Teraz jednak nie podoba�o mu si� nic.Nacisn�� klawisz i spyta�: - Co� nowego, Strauss?- Znajdujemy si� w rozleg�ym skupisku - rozleg� si� g�os Straussa (Hanson niew��czy� wizji ; r�wna�oby si� to z pokazaniem swej twarzy, a maluj�cy si� naniej wyraz zatroskania wola� zachowa� dla siebie).- Przynajmniej wygl�da to na rozleg�e skupisko - ci�gn�� Strauss - s�dz�c popoziomie promieniowania, jakie dociera do nas w zakresach dalekiej podczerwienii mikrofalowym. K�opot w tym, �e nie potrafimy zlokalizowa� po�o�enia �r�de�tego promieniowania na tyle dok�adnie, aby okre�li� nasza pozycj�. Nie manadziei.- Nic w zakresie fal widzialnych?- W og�le nic, nawet w zakresie bliskiej podczerwieni. Ob�ok py�u g�sty jakzupa.- Jakie s� jego rozmiary? - Trudno powiedzie�.- Czy ma�e pan oszacowa� odleg�o�� dziel�c� nas od najbli�szego skraju? - Nie,nie potrafi� nawet okre�li� rz�du wielko�ci. Mo�e to by� tydzie� �wietlny, ar�wnie dobrze dziesi�� lat �wietlnych. Nie ma absolutnie sposobu. - Rozmawia�pan z Viluekisem?- Tak! - Odpowied� Straussa by�a zwi�z�a.- Co m�wi?- Niewiele. D�sa si�. Bierze to oczywi�cie za osobista zniewag�. . - Oczywi�cie- Hanson westchn�� cicho. Termoj�drowcy byli dziecinni jak dzieci, a poniewa� imw�a�nie przypada�a w udziale romantyczna rola w otch�aniach kosmosu, tolerowanoto.- Powiedzia� pan mu chyba - odezwa� si� ponownie Hansan - �e takie rzeczy s� niedo przewidzenia i mog� zdarzy� si� ka�demu?- Tak, powiedzia�em. Jak si� pan zapewne domy�la, odpowiedzia�: "NieViluekisowi".- Pomijaj�c oczywi�cie, �e mu si� to przytrafi�o. No c�, nie mog� z nimporozmawia�. Cokolwiek bym powiedzia�, brzmia�oby, z racji zajmowanego przezemnie stanowiska, jak pretensja i p�niej nic by�my ju� z niego nie wyci�gn�li.... Nie uruchomi czerpaka?- M�wi, �e nie mo�e. Twierdzi, �e by si� zepsu�.- Jak mo�e si� zepsu� pole magnetyczne?!Strauss chrz�kn��.- Niech mu pan tylko tego nie m�wi. Odpowie, �e z reakcj� termoj�drow� zwi�zanejest nie tylko pole magnetyczne, a potem obrazi si� twierdz�c, �e pr�buje panpodwa�y� jego kwalifikacje.- No c�, miejcie uczy otwarte, zmobilizujcie wszystkich i wszystko doobserwacji ob�oku. Musi przecie� istnie� jaki� spos�b na wyrobienie sobiepoj�cia co do odleg�o�ci dziel�cej nas od najbli�szego skraju i kierunku, wkt�rym nale�y go szuka�. - Przerwa� po��czenie i pogr��y� si� w my�lach.Najbli�szy skraj! By�o rzeczy w�tpliw�, czy przy pr�dko�ci, z jak� porusza� si�statek, o�miel� si� zu�y� tyle energii, ile poch�ania�a radykalna zmiana kursu.Weszli w Skok we wszech�wiecie tardionowym z szybko�ci� r�wn� po�owie pr�dko�ci�wiat�a wzgl�dem j�dra galaktyki i z tak� sam�, oczywi�cie, szybko�ci� wynurzylisi� ze Skoku. Tkwi� w tym zawsze jaki� element ryzyka. No bo wyobra�nie sobie naprzyk�ad, �e ko�cz�c Skok stwierdzacie, i� znajdujecie si� w pobli�u jakiej�gwiazdy i p�dzicie w jej kierunku z szybko�ci� r�wna po�owie pr�dko�ci �wiat�a.Teoretycy zaprzeczali takiej mo�liwo�ci. Obawa przed znalezieniem si� w wynikuSkoku w pobli�u masywnego cia�a by�a nieuzasadniona. Tak m�wili m�drcy. Skokwykonywany by� przy udziale si� grawitacji, kt�re w trakcie przechodzenia odtardion�w do tachion�w i z powrotem do tardion�w, spe�nia�y rol� si�odpychaj�cych. I to w�a�nie nigdy do ko�ca nie wyja�niony losowy efektoddzia�ywania wypadkowej si�y grawitacyjnej odpowiedzialny by� za zwi�zany zeSkokiem spory wsp�czynnik niepewno�ci.Poza tym, powiedzieliby, zaufaj instynktowi Termojadrowca. Dobry Termoj�drowiecnigdy nie b��dzi.Tak, tylko ten Termoj�drowiec Skoczy� z nimi w ob�ok.- Ej�e! To si� mo�e przydarzy� ka�demu. Nie ma si� czym przejmowa�. Wiecieprzecie� jak rzadka jest wi�kszo�� ob�ok�w. Nie b�dziecie nawet wiedzieli, �eznajdujecie si� w jednym z nich.(Nie ten ob�ok, o m�drcze).- Prawd� m�wi�c, ob�oki s� dla was po�yteczne. Czerpaki nie musz� tak d�ugo ici�ko pracowa� dla podtrzymania reakcji termoj�drowej i nagromadzania energii.(Nie ten ob�ok, o m�drcze).- No c�, pozostawcie zatem g�owienie si� nad sposobem wyj�cia Termoj�drowcowi.(A je�li nie ma wyj�cia?)Ta ostatnia my�l przej�a Hansona dreszczem. Pr�bowa� usilnie nie my�le� o tym,ale jak nie my�le� o czym�, co najg�o�niej t�ucze si� po g�owie.Henry Strauss, astronom pok�adowy, znajdowa� si� w nastroju g��bokiej depresji.Gdyby to, co mia�o w�a�nie miejsce, by�o konkretn� katastrof�, mo�na by si� ztym pogodzi�. Nikt ze znajduj�cych si� na statku hiperprzestrzennym nie mo�eca�kowicie przymyka� oczu na mo�liwo�� katastrofy. Przygotowano was na tak�ewentualno��, a przynajmniej pr�bowano przygotowa�... Gorzej oczywi�cie zpasa�erami.Kiedy jednak z katastrofa wi��e si� co�, za obserwacj� i zbadanie czegodaliby�cie sobie wyrwa� oba k�y, i kiedy stwierdzacie, �e prze�omowe odkrycienaukowe, kt�rego dokonali�cie, jest akurat tym co was zabija...Strauss westchn�� ci�ko.By� t�gim m�czyzn�, a barwione szk�a kontaktowe nadawa�y nieautentycznejjasno�ci i koloru jego oczom, kt�re bez tego pasowa�yby idealnie do bezbarwnejosobowo�ci astronoma.Kapitan nie m�g� tu nic poradzi�. Strauss zdawa� sobie z tego spraw�. Kapitanm�g� sobie by� autokrat� w stosunku do ca�ej reszty statku, ale Termoj�drowiecrz�dzi� si� w�asnymi prawami i tak by�o zawsze. Termoj�drowiec, nawet dlapasa�er�w (Strauss pomy�la� o tym z pewnym rozgoryczeniem) by� imperatoremkosmicznych szlak�w i ka�dy kurczy� si� przy nim do rozmiar�w atrybutuimpotencji.W tym przypadku chodzi�o o kwesti� poda�y i popytu. Komputery mog�y wyliczy�dok�adnie wielko�� zapotrzebowania na energi� i rozk�ad jej poboru w funkcjiczasu b�dz �ci�le okre�li� miejsce i kierunek wej�cia w Skok (je�li s�owo"kierunek" ma jakiekolwiek znaczenie przy przechodzeniu od tardion�w dotachion�w), ale margines b��du by� ogromny i zaw�zi� go m�g� tylko utalentowanyTermoj�drowiec. Sk�d bra�y si� u Termoj�drowc�w te predyspozycje, nie wiedzia�nikt - nie produkowano ich, rodzili si� jak normalni ludzie. Termoj�drowcyzdawali sobie jednak spraw�, �e s� obdarzeni talentem i nie by�o jeszczetakiego, kt�ry nie zrobi�by z niego u�ytku.Viluekis nie by� z�y, jak na Termoj�drowca. Stosunki mi�dzy nim a Straussemuk�ada�y si� poprawnie i nawet odzywali si� do siebie, chocia� Viluekis, niezadaj�c sobie wiele trudu, sprz�tn�� Straussowi sprzed nosa naj�adniejszapasa�erk� na pok�adzie, mimo �e Strauss zauwa�y� j� pierwszy. (Stanowi�o tocz�� niepisanych kr�lewskich przywilej�w, jakie przys�ugiwa�y Termoj�drowcowi wpodr�y).Strauss po��czy� si� z Antanem Viluekisem. Termoj�drowiec nie zg�osi� si� odrazu, a kiedy ju� to uczyni�, wygl�da� na zirytowanego, spogl�daj�c niech�tniespod zmarszczonych brwi.- Co z dysz�? - spyta� ostw�nie Strauss.- Zamkn��em j� chyba w sam� por�. Sprawdzi�em ca�� i nie widz� �adnegouszkodzenia. Teraz - tu spojrza� w d� na siebie - musz� si� oczy�ci�.- Dobrze chocia�, �e nic si� jej nie sta�o.- Ale nie mo�emy jej u�ywa�.- By� mo�e u�yjemy jej, Vil - ci�gn�� przymilnym tonem Strauss. - Nie potrafimyprzewidzie� co si� tam na zewn�trz stanie. Gd... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agatka34212.pev.pl